Social media to świetna przestrzeń do promowania marki, kreowania jej wizerunku, a nawet wzmacniania sprzedaży. Nie dziwi więc, że jak Polska długa i szeroka, większość firm próbuje zaistnieć w tym świecie. Często niestety bardzo nieudolnie. Warunkiem prowadzenia skutecznych działań marketingowych np. na Facebooku jest dobre odczytanie nastrojów i preferencji osób zaglądających na profil marki czy mających kontakt z jej postami sponsorowanymi. Z tym firmy miewają poważne problemy, w efekcie bardziej irytując potencjalnych klientów, niż zwiększając ich zainteresowanie marką. Jakie działania szczególnie wkurzają użytkowników social media?
Nikt tego nie lubi, a i tak marki brną w to dalej. Zasada jest prosta: jeśli nie masz do powiedzenia czegoś, co z jednej strony jest dowcipne, a z drugiej licuje z charakterem Twojej marki, to lepiej w ogóle niczego nie publikuj. Poza tym kto powiedział, że na takim Facebooku trzeba sobie non stop żartować? Wiele marek stawia na poważną, elegancką komunikację z klientami i nie dowcipkuje, byle tylko zwiększyć zasięg przy pomocy kolejnego głupkowatego mema.
Mnóstwo marek popełnia grzech pierwotny swojej obecności w social media i traktuje je, jako podstawowy kanał sprzedaży. Tymczasem posiadanie profilu np. na Facebooku w pierwszej kolejności ma służyć celom wizerunkowym i wzmacniać świadomość marki. Gdy to się uda, sprzedaż wzrośnie w sposób naturalny. Stąd też nie ma powodu, aby w każdym poście namawiać do skorzystania z super promocji i spieszenia się z zakupem, bo zostało mało sztuk. Użytkownicy tego nie lubią.
Prowadząc profil marki na np. Facebooku trzeba się liczyć z tym, że wystawiamy markę na osąd publiczny. Oznacza to, że każdy może się wypowiedzieć na temat jej oferty, jakości produktów, kreatywności reklamy czy nawet estetyki identyfikacji wizualnej. Agresywne reagowanie na krytykę jest przejawem niedojrzałości i na pewno nie przysłuży się marce – działa tutaj zasada tłumu, czyli użytkownicy zawsze staną po stronie tego, kto jest personalnie atakowany przez markę (nawet jeśli to ona ma rację).
Chodzi tutaj oczywiście o używanie niepoprawnej polszczyzny, robienie irytujących błędów i przesadzanie z anglicyzmami. Przed publikacją posta zawsze warto go jeszcze raz przeczytać lub dać komuś do sprawdzenia. Niechlujstwo językowe bardzo źle świadczy o marce.
Czyli zmora firmowych profili na Facebooku i Instagramie. Opatrywanie każdego wpisu wymuskanym zdjęciem ze stocku to nienajlepszy pomysł. Podobnie, jak np. promowanie nowej kolekcji bielizny dla ciężarnych i karmiących matek zdjęciem szczupłej, wysportowanej modelki.
Sprawdź naszych specjalistów w praktycznym działaniu. Zobacz co możemy zrobić dla Twojej firmy - przejrzyj ofertę lub skorzystaj z bezpłatnej konsultacji.