Co jakiś czas szeroko pojętą branżę interaktywną obiega informacja o testowaniu przez Google nowych rozwiązań bezpośrednio związanych z wyszukiwarką. Każdy taki news, choćby w ostateczności okazał się być tylko plotką, elektryzuje ekspertów, ponieważ wyszukiwarka tworzy dziś największą i najważniejszą przestrzeń do promocji marki online. Skoro coś się w niej zmienia, to znaczy, że trzeba będzie szybko dostosować kampanię reklamową do nowych realiów. Fakty są jednak takie, że Google w ciągu roku testuje setki różnych pomysłów, z których przytłaczająca większość nigdy nie wchodzi w fazę realizacji. W opisywanym przez nas przypadku może być jednak inaczej.
Chodzi o ukrywanie adresów URL w wynikach wyszukiwania. Google miota się z realizacją tego rozwiązania od dobrych kilku lat, temat wraca niczym bumerang, ale wydaje się, że w końcu ten pomysł zostanie wcielony w życie. Co to oznacza dla właścicieli marek i firm inwestujących w SEO? Zapraszamy do krótkiej analizy.
Gdy wpiszesz sobie w Google dowolne hasło, wyświetlą Ci się wyniki zawierające adresy polecanych stron internetowych – URL-e są dobrze widoczne, ponieważ Google umieszcza je pod nazwą strony i oznacza kolorem zielonym. To ma się zmienić.
Testowane rozwiązanie uwzględnia całkowitą rezygnację z wyświetlania adresów URL – mają zostać tylko: tytuł strony, opis meta oraz tzw. breadcrumps, czyli elementy nawigujące po stronie wyświetlane bezpośrednio w wynikach wyszukiwania.
Po co ta zmiana? Kluczowi managerowie Google tłumaczą to w oficjalnych oraz prywatnych komunikatach, z których możemy się dowiedzieć, że:
Znamy jednak Google i wiemy, że gigant nie robi nic tylko z altruistycznych pobudek. Prawdopodobnie jednym z celów usunięcia adresów URL z wyników wyszukiwania jest wzmocnienie roli tzw. zero-pages searches (czyli sytuacji, w których użytkownik zdobywa potrzebne mu informacje w wyszukiwarce, bez przechodzenia na konkretne strony) oraz zmuszenie użytkowników do tego, aby linkowali interesujące ich treści np. znajomym przy pomocy narzędzi Google, odsyłając odbiorców bezpośrednio do wyszukiwarki, a nie na konkretne strony.
Jeśli Google w końcu zrealizuje ten pomysł, a wydaje się to nieuniknione (wokół tematu jest spory szum, gigant zabiera też oficjalne stanowisko, a więc nie ma mowy o plotce), to czeka nas mała rewolucja. Przede wszystkim właściciele biznesów nie będą już mogli dłużej udawać, że budowanie rozpoznawalnej marki nie ma dla nich żadnego znaczenia. Użytkownik będzie bowiem znacznie chętniej przechodzić na strony tytułowane nazwą znanej mu marki. Im bardziej rozpoznawalny brand, tym większe zaufanie do linku – nie będzie już można upewnić się, czy na pewno wchodzimy na odpowiednią stronę, analizując adres URL.
Może to mieć zarówno dobre, jak i złe strony. Prawdopodobnie ostatnią rzeczą, jaka powstrzymuje Google przed wprowadzeniem zmiany, jest epidemia phishingu. Rezygnacja z adresów URL będzie wodą na młyn dla oszustów, którzy jeszcze łatwiej będą naciągać użytkowników podszywając się pod witryny znanych, zaufanych marek, np. stron internetowych banków.
Póki co nie ma żadnego oficjalnego komunikatu o możliwej dacie wprowadzenia zmiany w wyszukiwarce. Gdy to już nastąpi (a jest to niemal pewne), wrócimy do tematu na naszym blogu.
Sprawdź naszych specjalistów w praktycznym działaniu. Zobacz co możemy zrobić dla Twojej firmy - przejrzyj ofertę lub skorzystaj z bezpłatnej konsultacji.