Firma z Mountain View nie ma litości dla właścicieli stron www, ich wykonawców, a przede wszystkim osób zajmujących się tzw. pozycjonowaniem. Po bardzo istotnych zmianach w algorytmie, a także rewolucji mobilnej związanej z RWD – pisaliśmy o tym niedawno – Google przygotowało kolejną niespodziankę. Gigant rynku wyszukiwarek internetowych poinformował, że wpływ na wyniki wyszukiwania w większym stopniu będzie mieć szybkość ładowania się strony. Ma to mieć szczególne znaczenie w przypadku korzystania z sieci za pośrednictwem urządzeń mobilnych. O co chodzi w praktyce?
Informacja o kolejnym wzbogaceniu gamy funkcjonalności stron, które mają mieć wpływ na pozycję w wynikach wyszukiwania, nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona, ale dobrze wiemy, że warunek szybkiego (lub przynajmniej sprawnego) ładowania się witryny jest już obecnie brany pod uwagę przez roboty wyszukiwarki. Wygląda więc na to, że Google chce:
Drugi podpunkt ma dla nas kluczowe znaczenie. Google zapowiedziało bowiem, że już niedługo w mobilnych wynikach wyszukiwania pojawi się zupełnie nowe oznaczenie. Użytkownik dowie się z niego, jak szybko dana witryna się ładuje. Jak? Google zastosuje trzy kolory: zielony, żółty i czerwony. Oczywiście strona oznaczona na zielono ładuje się ekspresowo, a ta czerwona – w żółwim tempie (z punktu widzenia Google). Nie ma jednak tak łatwo. Na ogólny wynik, jaki osiągnie dana witryna, wpływ będzie mieć też to, czy jest dostosowana do wymagań urządzeń mobilnych (poprawnie się na nich wyświetla) i przyjazna użytkownikom (np. nie jest zapchana animacjami flashowymi).
Google przed wprowadzeniem zmian jak zwykle udostępnia nam wygodne narzędzie, dzięki któremu szybko ocenimy, czy nasza strona będzie mogła liczyć na przychylność Wielkiego Brata Internetu.
Po wpisaniu adresu: developers.google.com/speed/pagespeed/insights wyświetli się nam pole, w którym należy podać www swojej strony. W ciągu kilku chwil wszystko będzie jasne, a przy okazji Google poinformuje nas, czy witryna jest responsywna i przyjazna użytkownikom mobilnym.
Wszystko powie nam nieomylne Google, ale w praktyce wielu właścicieli stron będzie miało poważne problemy, aby sprostać wymaganiom wyszukiwarki. Narzędzie bowiem najczęściej radzi, aby z wolno ładującej się strony wyrzucić większe grafiki lub zoptymalizować zdjęcia – co przekłada się na znaczne pogorszenie ich jakości. Wniosek? „Bajerancka” strona nie ma szans na osiągnięcie zielonego wyniku.
Można oczywiście próbować i zgodnie z sugestiami Google np. w większym stopniu wykorzystywać pamięć podręczną przeglądarki czy skompresować dane, aby już przeskoczyć do poziomu żółtego, jednak są to zabiegi niewiele w obecnej sytuacji zmieniające. No chyba, że Google naprawdę wkrótce ostro da po łapkach stronom, które w jego ocenie otwierają się zbyt wolno. Będziemy oczywiście to na bieżąco monitorować.
Co sądzicie o nowym narzędziu Google i zapowiedziach jego wykorzystania w mobilnych wynikach wyszukiwania? Jakim kolorem została oznaczona Wasza strona? Zamierzacie coś z tym zrobić? Czekamy na Wasze komentarze.
Sprawdź naszych specjalistów w praktycznym działaniu. Zobacz co możemy zrobić dla Twojej firmy - przejrzyj ofertę lub skorzystaj z bezpłatnej konsultacji.