Organizacja Juniper Research przeprowadziła badanie, z którego wynika, że do 2022 roku światowe marki będą tracić na oszustwach reklamowych aż 44 miliardy dolarów rocznie. Kwota jest zawrotna, ale z czego właściwie wynika? Globalnym problemem całej branży marketingowej jest zjawisko AdFraud, o którym wciąż niewiele się mówi, choć już teraz jest ono dość powszechne. Co ważne, dotyka nie tylko potentatów, ale także małe, rodzinne biznesy, które i tak mają dość problemów ze zgromadzeniem budżetu reklamowego. W tym artykule wyjaśniamy, czym są oszustwa reklamowe, dlaczego tak łatwo można paść ich ofiarą i co robić, aby zminimalizować ryzyko wycieku pieniędzy przeznaczonych na kampanię marketingową.
Zjawisko AdFraud to naturalny efekt skomplikowania procesu zakupu reklamy. Kilkadziesiąt lat temu, przed rewolucją internetową, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Właściciel firmy, który chciał wykupić reklamę np. w gazecie, po prostu kontaktował się z działem sprzedaży, ustalał stawkę, płacił i kolejnego dnia jego reklama była już wydrukowana. Obecnie stawiamy na automatyzację, która niestety stwarza idealne warunki do nadużyć.
Dziś ten sam reklamodawca kontaktuje się ze swoją agencją reklamową, ta z kolei dokonuje zakupu mediów. Po drodze pojawia się wielu pośredników, co dobrze widać w przypadku reklamy internetowej. Na poszczególnych etapach mamy wydawców, Google, dostawców usług hostingowych, operatorów systemów płatności, no i jeszcze końcowych odbiorców reklamy. Tworzy się z tego skomplikowana sieć powiązań, której reklamodawca, bez zagłębiania się w szczegóły, nie jest w stanie „ogarnąć”.
Efekt oczywiście zostaje osiągnięty – reklama jest emitowana np. na portalu internetowym czy w wyszukiwarce. Nigdy jednak nie ma pewności, że cały budżet przeznaczony na kampanię został spożytkowany stricte na działania marketingowe. Mało tego: nie jesteśmy w stanie w 100% określić, czy każda zainwestowana złotówka przełożyła się na zwiększenie zasięgu i rozpoznawalności marki.
Problem AdFraud przybiera na sile, ponieważ gros firm inwestuje swoje budżety w działania reklamowe w przestrzeni Internetu, nie mając zielonego pojęcia na temat mechanizmów wykupywania przestrzeni reklamowej online. Muszą więc korzystać z usług różnych agencji i wydawców, wśród których – co nie jest żadną tajemnicą – znajdują się również nieuczciwe podmioty.
AdFraud nie należy utożsamiać z niską skutecznością reklam - tutaj ryzyko zawsze znajduje się po stronie reklamodawcy, który powierza swój budżet wybranej agencji marketingowej zakładając, że ta wie, co robi. Jeśli kampania okazała się porażką, za opracowanie kolejnej będzie odpowiadać inna agencja. Proste.
W przypadku AdFraud mamy natomiast do czynienia z działaniami, które mogą wręcz uchodzić za przestępcze, a na pewno za nieuczciwe. Zjawisko to polega na okradaniu reklamodawcy z części budżetu. W tym procederze udział biorą właśnie pośrednicy, ale także… konkurencja.
Oto kilka przykładów działań zaliczanych do kategorii AdFraud:
Oszustwa reklamowe są niestety realizowane w „białych rękawiczkach” i trudno je wykryć. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kampania zaczyna przynosić wymierne rezultaty, co uspokaja przedsiębiorcę i buduje jego zaufanie do agencji realizującej daną strategię reklamową. Tak naprawdę do AdFraud może dojść na każdym etapie kampanii. Najczęstsze przyczyny to:
W tym miejscu warto sobie zadać pytanie: jak to możliwe, że reklamodawcy nie zauważają, iż są okradani z budżetów reklamowych? Istnieją trzy główne przyczyny takiego stanu rzeczy:
Jest to jak najbardziej możliwe, ale zawsze wymaga choćby minimalnego zaangażowania ze strony reklamodawcy. Puszczenie kampanii samopas stwarza niebezpieczne warunki do nadużyć, zwłaszcza jeśli reklamodawca naciska na bardzo szybkie efekty.
Pierwszym sposobem na uchronienie swojego budżetu reklamowego przed zjawiskiem AdFraud jest żądanie od agencji przedstawienia wiarygodnych raportów na temat skuteczności kampanii. W dobie zaawansowanych narzędzi analitycznych nie ma z tym żadnego problemu.
Tutaj ważna kwestia: nie należy mylić skuteczności z zasięgiem. Jeśli reklamodawca zadowala się tym, że reklama została wyświetlona np. 100.000 unikalnych użytkowników, ale nie interesuje go, ilu z nich zostało jego klientami, to wręcz prosi się o to, aby zostać naciągniętym na dodatkowe koszty. Zawsze warto sobie zadać pytanie: czy zależy mi na zasięgach, czy może na realnych wynikach sprzedaży? Wbrew pozorom drugie nie zawsze wynika z pierwszego.
Kolejną linią obrony przed AdFraud jest bliska współpraca z agencją. Pozwala to ocenić zaangażowanie agencji w kampanię. Jeśli przedstawiciel firmy marketingowej potrafi klarownie wyjaśnić, dlaczego proponuje takie a nie inne rozwiązania, to już tworzy się tutaj przestrzeń do kontrolowania działań agencji, co jest oczywiście bardzo korzystne.
Na koniec wspomnijmy o jeszcze jednym, niemniej istotnym elemencie zabezpieczającym przed AdFraud. Chodzi o realizm. Jeśli firma X kontaktuje się z agencją i mówi, że chce w ciągu miesiąca zwiększyć obrót o milion złotych, przy okazji osiągając pierwsze miejsce w wynikach wyszukiwania na najbardziej konkurencyjne frazy, to jasne jest, że agencja podejmująca rękawicę będzie musiała posiłkować się różnymi fortelami – chociażby prezentując naciągane statystyki.
Zjawiska AdFraud nie da się całkowicie wyeliminować i będzie ona przybierać na sile w miarę przenoszenia większej części budżetów reklamowych do Internetu. Nie oznacza to oczywiście, że firmy powinny zrezygnować z promowania się online – dla mniejszych przedsiębiorstw jest to wręcz jedyna opcja. Zachęcamy jednak, aby przestać wierzyć w bajki, lepiej kontrolować działania agencji, współpracować z firmami o ugruntowanej pozycji i stawiać sobie realistyczne cele.
Zobacz też: Facebook oszukiwał reklamodawców i zawyżał statystyki wyświetleń wideo
Sprawdź naszych specjalistów w praktycznym działaniu. Zobacz co możemy zrobić dla Twojej firmy - przejrzyj ofertę lub skorzystaj z bezpłatnej konsultacji.