Mamy kolejny dowód na to, że budowę firmowej strony internetowej warto, a wręcz należy powierzyć profesjonalnej agencji. Ludzie na co dzień zajmujący się tą tematyką doskonale wiedzą, jak szybko i często zmieniają się trendy w branży oraz wymagania – w praktyce rynkowego monopolisty w dziedzinie wyszukiwarek – Google. Amator może i zrobi nam ładną stronę, ale co z tego, skoro nigdy nie osiągnie ona dostatecznej popularności wśród klientów? Powód jest prozaiczny – przeładowana efektami wizualnymi witryna internetowa będzie się bardzo wolno otwierać. Klienci, a także Google, tego nie cierpią.
Tempo otwierania się strony www jest kluczowym warunkiem jej użyteczności. Internauci pytani o najbardziej irytujące cechy stron zawsze wskazują wolne ładowanie. Najczęściej wynika ono z niewłaściwej optymalizacji witryny. Agencja, która nie potrafi lub nie chce tego zrobić (nie mówiąc już o indywidualnych wykonawcach) zostawia właściciela strony z ładnym layoutem, masą ozdób, często z animacjami flash i ogromnej wielkości zdjęciami. Wszystko prezentuje się ciekawie, ale w konsekwencji spowalnia działanie strony i odpycha od niej potencjalnych klientów.
To tak, jak ze sklepem stacjonarnym. Może mieć znakomity towar i bardzo sympatycznych sprzedawców, ale co z tego, skoro trzeba do niego wejść po drabinie przez dziurę w dachu? Mało kto zaryzykuje.
Teraz kolejny argument za tym, aby zadbać o prawidłowe tempo ładowania się naszej strony, przedstawia Google. Monopolista na rynku wyszukiwarek internetowych zapowiedział, że wkrótce ten parametr będzie brany pod uwagę przez roboty wyszukiwarki podczas określania pozycji strony w wynikach. Póki co firma daje czas na przystosowanie się do tego wymogu, a więc jest okazja, aby jeszcze co nieco w naszych stronach poprawić.
Z biznesowego punktu widzenia każdy błąd, który powoduje opuszczenie strony przez użytkownika, przynosi stratę. Nie zdąży on bowiem zapoznać się z treścią, ofertą, nie pozna naszych danych kontaktowych. Ale co najgorsze – poszuka tego wszystkiego u konkurencji.
W praktyce sami gotujemy sobie ten los, upierając się przy tworzeniu stron „fajnych i dynamicznych”, przeładowując je grafikami i zapominając o optymalizacji. To najczęściej wina szukania zbędnych oszczędności i wybierania ofert najtańszych wykonawców. Strona pozbawiona elementów graficznych jest kiepska. Jednak witryna, na której efekty wizualne przysłaniają zawartość merytoryczną, jest jeszcze gorsza.
Google zamierza zwrócić baczniejszą uwagę na ten aspekt i zapowiedziało, że w mobilnych wynikach wyszukiwania będą stosowane trzy kolory: zielony, żółty i czerwony. Na tej podstawie użytkownik ma się dowiedzieć, czy strona, na którą zamierza wejść, odpowiednio szybko się ładuje. Dlaczego piszemy o użytkownikach mobilnych? Ponieważ w ich przypadku w grę wchodzi nie tylko irytacja spowodowana długim oczekiwaniem, ale również płaceniem słonych rachunków za transfer danych – im „cięższa” strona tym więcej tych danych musimy pobrać. Koło się zamyka.
Strony oznaczone na zielono ładują się oczywiście bardzo szybko, te żółte tak sobie, a czerwone to zdaniem Google prawdziwe żółwie. Warto jednak dodać, że na finalny kolor strona będzie musiała zapracować też parametrem mobilności. Tylko witryny responsywne i szybko się ładujące uzyskają zaszczytną zieleń.
Google udostępniło adres, pod którym możemy sprawdzić szybkość ładowania się naszej strony:
developers.google.com/speed/pagespeed/insights
Po podaniu adresu www Google poda nam wynik składający się z oceny responsywności i tempa ładowania. Jeśli Wasza strona wypadła tak sobie sprawdźcie, co jest tego przyczyną i spróbujcie te przeszkody usunąć. Dla wygody użytkowników i sukcesu swojego biznesu.
Sprawdź naszych specjalistów w praktycznym działaniu. Zobacz co możemy zrobić dla Twojej firmy - przejrzyj ofertę lub skorzystaj z bezpłatnej konsultacji.