Sztuczna inteligencja to temat na topie. Rozpisują się o niej branżowe portale technologiczne, finansowe, marketingowe itd. Mamy tutaj do czynienia ze schizofreniczną sytuacją, ponieważ z jednej strony można wyczuć fascynację tym, co AI jest w stanie nam zaoferować, a z drugiej pojawiają się obawy przed zapowiadaną redukcją setek milionów etatów zastępowanych przez sztuczną inteligencję.
Wśród tych najbardziej zagrożonych zawodów jednym tchem wymienia się prawników, urzędników, doradców podatkowych, księgowych, copywriterów, programistów i grafików komputerowych. Nas oczywiście najbardziej interesuje los ostatniej trójki, ponieważ na kompetencjach tych specjalistów opierają się w zasadzie wszystkie kampanie marketingowe prowadzone w sieci.
Teoretycznie już dziś można swobodnie korzystać ze sztucznej inteligencji do realizowania różnych zleceń – czy to w obszarze tworzenia treści czy projektowania grafiki. W odróżnieniu od niektórych konkurencyjnych agencji nie robimy tego, ponieważ na obecnym etapie rozwoju tej technologii korzystanie z AI w projektach marketingowych przypomina nam gotowanie w Thermomixie – i to wcale nie jest jednoznacznie negatywna opinia. Po szczegóły zapraszamy do naszego artykułu.
AI i Thermomix, czyli automatyczny garnek do gotowania z wbudowanymi przepisami, to narzędzia, które bez wątpienia ułatwiają życie. Sztuczna inteligencja bardzo dobrze sprawdza się do wyręczania nas w podstawowych obowiązkach związanych z planowaniem kampanii czy realizowaniem jej poszczególnych etapów. Odciąża specjalistów w tych obowiązkach, które nie wymagają kreatywności, a raczej bazują na pracy analitycznej.
AI może np. ułożyć listę słów kluczowych, przeprowadzić research i podać gotowe informacje potrzebne do napisania artykułu, wygenerować obraz, który będzie inspiracją dla grafika przy tworzeniu projektu dla klienta czy sprawdzić, które tematy na firmowym blogu już zostały poruszone i ewentualnie wymagają aktualizacji.
Są to zadania, które zabierają sporo czasu, dość mocno angażują specjalistów i tym samym wydłużają realizację projektu. Dzięki AI można skupić się na działaniach typowo kreatywnych, planowaniu i wykorzystaniu własnego talentu w jakiejś wąskiej dziedzinie – na przykład do tworzenia angażujących treści czy projektowania layoutu strony internetowej.
Chyba każdy użytkownik Thermomixa przyzna, że choć jest to niezwykle pomocne urządzenie, to jednak nie jest ono przeznaczone do czarowania w kuchni. Sprzęt ma prowadzić gotującą osobę za rękę, mówić jej, co ma robić, dzięki czemu gotowanie jest łatwiejsze, szybsze i nie wymaga sięgania po książkę kucharską.
Na podobnej zasadzie działa sztuczna inteligencja wykorzystywana przy realizacji kampanii marketingowych. Na bardzo podstawowym poziomie można wręcz na niej polegać, o ile oczywiście nie oczekujemy unikalnego, kreatywnego efektu końcowego.
Zarówno Thermomix, jak i AI, bardzo dobrze sprawdzają się do tworzenia rzeczy poprawnych, „zjadliwych”, może nawet całkiem smacznych, natomiast na pewno nie takich, które mogą kogokolwiek zachwycić.
Projekty stworzone przez AI są do bólu poprawne (choć nie zawsze) i to w zasadzie tyle. Na poziomie czysto technicznym trudno im cokolwiek zarzucić – na przykład artykuły bywają napisane prawidłową polszczyzną, niezłą składnią, z reguły bezbłędnie. Jednak ich treść ulatuje z głowy zaraz po przeczytaniu.
Kontynuując kulinarno-marketingowe analogie można więc napisać, że chcąc zjeść coś naprawdę dobrego, co zapadnie Ci w pamięci, musisz iść do polecanej restauracji. Gdy potrzebujesz narzędzi marketingowych, które wyróżnią Twoją markę na tle konkurencji, to nie masz wielkiego wyboru i musisz skorzystać z usługi agencji marketingowej. Nie staniesz się świetnym kucharzem dlatego tylko, że kupisz Thermomix - i podobnie nie staniesz się specjalistą od marketingu, dlatego, że zaczniesz korzystać z AI. Oba te narzędzia wspierają prace osób już posiadających dane umiejętności.
Kluczową zaletą obu tych narzędzi jest to, że jeśli korzystamy z nich zgodnie z przeznaczeniem i w granicach ich możliwości, to raczej nie narażamy się na jakąś katastrofę. Otrzymamy produkt przeciętny, natomiast pozbawiony poważnych błędów – zupełnie jak w sieciowym fast-foodzie.
Stąd już dziś śmiało można korzystać z narzędzi AI m.in. do:
Należy przy tym zaznaczyć, że współczesne SEO w coraz mniejszym stopniu opiera się o niskiej jakości teksty do pozycjonowania. Z przeprowadzonych przez nas testów wynika, że algorytm Google już teraz mocno honoruje strony zawierające teksty o objętości nawet grubo powyżej 7000 znaków ze spacjami, a przede wszystkim przemycające fachową, niepowieloną nigdzie indziej wiedzę.
Analizując możliwość realnego zastosowania AI w działaniach marketingowych doszliśmy do wniosku, że sztuczna inteligencja rzeczywiście może w znacznym stopniu zastąpić specjalistów z zakresu np. copywritingu i grafiki komputerowej, ale tylko na poziomie działań prowadzonych w social media - ale nawet w tym przypadku nie można oczekiwać zaprojektowania przez AI spójnej kampanii realizującej potrzeby klienta.
Jeśli natomiast zależy Ci na organicznym wzroście w Google, pozyskiwaniu klientów z grupy docelowej produktu, a przede wszystkim na budowaniu rozpoznawalnej marki, to nadal potrzebujesz i jeszcze długo będziesz potrzebować obsługi ze strony profesjonalnej agencji.
Ten efekt również jest wspólny zarówno dla narzędzi AI, jak i Thermomixa. Znamy osoby, które co prawda nadal korzystają z automatycznego garnka, ale o wiele rzadziej niż na początku – sprzęt zajmuje sporo miejsca, jest głośny, a gotowanie w nim bywa bardziej czasochłonne niż klasyczne.
Z AI na tym etapie jest podobnie. Pierwszy kontakt z takim ChatGPT rzeczywiście musi robić wrażenie, jednak im dalej w las, tym ujawnia się więcej wad tego narzędzia – błędy merytoryczne, powtarzalność itd.
Jak widzisz nie mamy wcale jednoznacznie negatywnego stosunku do AI. To po prostu kolejne narzędzie, które ułatwia życie, wyręcza w podstawowych czynnościach, a docelowo prawdopodobnie stanie się elementarną częścią naszej codzienności – również zawodowej.
Analizując to jednak na chłodno, trudno jest zgodzić się z tezą, że sztuczna inteligencja zastąpi agencje marketingowe. Po pierwsze: nadal mamy mocno ograniczone zaufanie do AI (i słusznie). Po drugie: narzędzia sztucznej inteligencji są odtwórcze, a nie twórcze, dlatego nie planują, nie budują strategii i nie wyręczają użytkownika w myśleniu.
Wreszcie po trzecie: z narzędzi AI trzeba umieć korzystać, przede wszystkim zadawać prawidłowe pytania. Nie można natomiast kopiować wytworów sztucznej inteligencji 1:1 – również z przyczyn związanych z prawem autorskim, o czym przypomina np. sam ChatGPT.
Na koniec jeszcze jedna analogia. Zauważ, że choć Thermomix jest globalną marką i wiele osób słyszało o tym urządzeniu, to posiada je relatywnie niewielki procent społeczeństwa. Dokładnie tak samo jest – przynajmniej na ten moment – z AI.
O tej technologii jest niezwykle głośno, a to tworzy złudzenie, że korzysta z niej każdy, co jest grubym nadużyciem. Z naszych obserwacji wynika, że narzędzia sztucznej inteligencji wciąż traktuje się z dużą nieufnością, a sami klienci również nie chcą, aby korzystać z AI przy projektowaniu i realizowaniu ich kampanii.
Sprawdź naszych specjalistów w praktycznym działaniu. Zobacz co możemy zrobić dla Twojej firmy - przejrzyj ofertę lub skorzystaj z bezpłatnej konsultacji.